wtorek, 30 września 2014

Moja walka z kaszlem

    Od lat borykam się z kaszlem, a sezon od września do maja, to ciągłe zapalenie oskrzeli i bardzo dokuczliwy kaszel. Leki antykaszlowe to wielkie nieporozumienie i niestety działają one wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej pobudzają i wzmagają kaszel nie przynosząc żadnej ulgi.
Syropy z tymianku natężają kaszel, Flegamina, tabletki przeciwkaszlowe, wszelkie syropy na mokry i suchy kaszel także się zupełnie nie sprawdzają, a reklamy kłamią niestety i trzeba uważać by nie nabrać się ten tani chwyt.

   Od kilku tygodni testuję trzy zioła: kwiat dziewanny, porost islandzki i korzeń prawoślazu i są to jedyne specyfiki, które naprawdę działają i pozwalają normalnie oddychać i funkcjonować, a nie bez przerwy dusić się nieznośnym kaszlem co jest potwornie męczące i bardzo przy tym bolą płuca.
Nie trzeba chodzić i szukać tych ziół po sklepach zielarskich, wystarczy zamówić, przez internet na www.doz.pl i sobie na drugi dzień odebrać. Stacjonarnie apteka ta nie posiada tych ziół, jedynie z opcji przez internet można je kupić, bo są one specjalnie zamawiane. Nie są to duże pieniądze, za porost islandzki zapłacimy 3zł, kwiat dziewanny 9zł, prawoślaz 2zł.

Porost islandzki czyli płucnica jest bardzo silnym w działaniu surowcem zielarskim.
Działa powlekająco (osłaniająco), przeciwkaszlowo, wykrztuśnie, przeciwzapalnie, antybiotycznie (przeciwbakteryjnie), przeciwgruźliczo, przeciwnowotworowo, wzmacniająco, przeciwwymiotnie, przeciwpotnie, uspokajająco, odtruwająco. Zwiększa produkcję i wydzie­lanie śliny, soku żołądkowego, trzustkowego i jelitowego. W dużych dawkach płucnica hamuje także wymioty i znosi objawy choroby morskiej.

 Kwiat dziewanny działa pobudzając czynności sekrecyjne nabłonka dróg oddechowych, antybakteryjne, przeciwwirusowe

Korzeń prawoślazu stosuję jako wygładzacz jest on kiślowato-glutowaty i osłania on nadszarpnięte kaszlem błony śluzowe, przynosi wielką ulgę. Taki zestaw jest niezawodny i tańszy od przereklamowanych produktów napełnionych chemią i aspartamem.

   Jest troszkę zabawy z przygotowaniem ale naprawdę warto poświęcić tą chwilkę by mieć wielką ulgę dla gardła nadszarpniętego :-)

Porost islandzki
1 łyżeczkę produktu (ok. 1,5 g) zalać 1 filiżanką ciepłej wody, zagotować i utrzymywać we wrzeniu 15 minut.
 Kwiat dziewanny
2 łyżeczki kwiatu dziewanny (ok. 1 g) zalać 1 filiżanką wrzącej dody (150 ml), naparzać pod przykryciem 10-15 minut. 
 Korzeń prawoślazu
Namoczyć 1 łyżkę rozdrobnionego korzenia w 1 szklance letniej wody, pozostawić na 30 minut, przecedzić.

Porost islandzki

Kwiat dziewanny 

Korzeń prawoślazu

Ślimaczki z jabłkami :-)

    Chora jestem przepotwornie, wysoka gorączka i wszystko na raz, zdycham i
zupełnie nie chce się gotować ani jeść, bleh. Tylko leżę i się wygrzewam, piję zioła i do lekarza nie mam zamiaru iść mimo, że jest źle, a nawet bardzo źle,
powoli odzyskuję utracony głos.
    Zmusiłam się do zrobienia bułek drożdżowych na śniadanie i soczewicy.
Miały być bułki z dżemem, ale okazało się, że w domu są tylko kupne świństwa z żelfixem, a dżem pożyczkowy od teściowej okazał się być samymi pestkami czyli dżem czarnopestkowy :-(
przegrzebałam lodówkę i w czeluściach znalazłam przerobione wcześniej jabłka.
Bardzo delikatne buły wyszły :-)


A soczewica jak to soczewica w kolorze starej ścierki ale smaczna z dodatkiem papryki i pomidorów :-)

poniedziałek, 29 września 2014

W telewizorze film widziałam "Matka"

"Matka" reż. Ł. Ostalski

   Bardzo mocna pozycja, konieczna do obejrzenia dla tych, którzy posiadają dzieci.
Sytuacja nie do pozazdroszczenia, to oczywiste, że każdy chowa swoje prawdziwe ja przed rodzicami ale czy zawsze ta druga twarz musi być takim szokiem okrutnym?!
Rewelacyjna Danuta Stenka.


niedziela, 28 września 2014

Sposób na bałaganiarę :-)

   Jak każda Ryba jestem koszmarnie roztargnionym bałaganiarzem,
ciągle różne rzeczy odkładam w inne miejsca niż te właściwe i bez przerwy ich szukam, zapominając gdzie odłożyłam.
Ściereczki do czyszczenia okularów wkładam w ozdobne puszki ale za każdym razem w inną i trzeba wszystkie przejrzeć by trafić na jakąś szmatę do bryli.
V. już nie ma siły, wczoraj wszystkie przekopał i znalazł :-D
Ale dzisiaj zobaczyłam ścierkę na mojej małej tablicy korkowej, no i mam szmatę na ścianie :-)
Może to i dobry pomysł by na widoku tak trzymać!

 
   Ogólnie to niedziela do kitu dzisiaj :-(
nie mogę mówić tak koszmarnie gardło boli,
cała rozbita jakaś i obolała jestem i na nic siły nie mam, kiszka! :-(
Gotować się nie chce, jeść się nie chce,
popijanie sprawia okropny ból,
Siemię lniane i prawoślaz bokiem wychodzą.

"Jutro mnie tu nie będzie"

    Oj słabiutka sobota w telewizorni, baardzo cienko cieniutko, zauważam, że w weekendy,  jest najsłabszy repertuar. Jedynie dało się popatrzeć na "Hotel Transylwania".
Zaczęłam więc szukać czegoś ciekawego dla umilenia nocy i znalazłam, krótki 49 minutowy, film młodziutkiej reżyserki, wcześniej widziałam jej "Mazurek" z Kingą Preis i jestem zachwycona.    

"Jutro mnie tu nie będzie" reż. Julia Kolberger



     Dzisiaj było mi dane popatrzeć na Julię Kijowską, aktorkę, którą też bardzo cenię, ma ona w sobie to coś emocjonującego co mnie przyciąga do tego typu ludzi
Lubię patrzeć i słuchać jej nieco dziwnej intonacji i akcentowania, może nie jest ona uznawana za poprawną ale właśnie dlatego tak mnie fascynuje ta jej inność.
Julia to mieszanka wybuchowa Kinga Preis i Krystyna Janda w jednym :-)

Czy trzy kobiety mieszkające pod jednym dachem są w stanie ze sobą wytrzymać?! ;-P
   Bardzo wyraziste role, rozczarowana życiem matka (Dorota Kolak) i ciepła i emanującą spokojem babcia (Lidia Korsakówna), którą od razu poznałam mimo siwych włosów :-)
 W filmie jest problem, akcja, wszystko się rozwija, a potem klapa, brak pomysłu na zakończenie, ale mimo to bardzo miło spędziłam czas,  mogli pociągnąć dalej i rozwinąć w ciekawszy sposób.
Nie jest to zakończenie otwarte, a raczej ucięta myśl gdzie widz wcale nie ma już ochoty snuć jakichkolwiek domysłów. 
Warto zobaczyć dla samej gry aktorskiej, reżyserka jest młodziutka i bardzo zdolna, wierzę w nią i pokładam wielkie nadzieje na przyszłość.


Cały film można zobaczyć na 

sobota, 27 września 2014

Gotowany jogurt



 

400g jogurtu typu greckiego
1 jajko
1 budyń waniliowy
2-4 łyżki cukru (nie miałam cukru i posłodziłam 4 łyżkami syropu cynamonowego)
50ml mleka

    Jogurt i jajko przełożyć do naczynia, w którym będzie on gotowany, dokładnie rozmieszać rózgą.
Mieszać cały czas do zagotowania się.
W mleku rozmieszać budyń i cukier, wlać do gotującego się jogurtu, mocno ubijać do zagotowania się.
Podawać z owocami :-)

    Nie wiem czego się spodziewałam, ale jego smak jest sernikowo-budyniowy o bardzo lekkiej i gładkiej konsystencji i nie jest ciągliwy jak zwykły budyń na mleku. Jest bardzo kremowy i myślę, że nawet można by posmarować na kakaowym biszkopcie :-)


piątek, 26 września 2014

Jesień

    Prawdziwa jesień nastała, zawinęła się na nosie, łapię z obrzydzeniem... babie lato przykleiło się do nosa i okularów :-)
    Wchodzę do domu, uwieszam się na kaloryferze, cieplutki taki jakiś, mmm, grzanie zaczęli kaloryferowe wreszcie :-)
 Dwa koty cisną się w koszu wiklinowym jednoosobowym, raczej jednokocurkowym, kosz pod kaloryferem, kot pod kaloryferem, wyczuły gadziny ciepełko i jeden na drugim leżą, piętrowe grzanie sobie urządziły i żaden nie popuści.
   Od trzech dni nie ma już 25 stopni i nie ma biegania w klapaczach gumowych na golutkich stópkach, za to jest 7 stopni w porywach do 10, rozpoczęłam więc sezon rajstopkowo-kaloszkowy ;-P
Pod spodnie MUSZĄ być rajstopki, umieram z zimna bez nich, starość panie tego! :-) Pada też coraz częściej, a że kocham deszcz to ubieram moje słodkie kaloszki i po kałużach pomykam zapominając na śmierć o parasolce.
   Multum kasztanów nazbierałam, w niedzielkę pojadę może na żołędzie do znajomych, kawę bym chciała żołędziową uprażyć i wypić :-)
Koty to dopiero kochają kasztany, uwielbiają za nimi biegać, zmuszają do rzucania człowieka jesienią przytłoczonego :-)
   



czwartek, 25 września 2014

Placki ziemniaczane :-)

   Zrobiłam dzisiaj placki,
V. je uwielbia, dzisiaj jednak było marudzenie okropne :-)
śmiałam się strasznie gdy marudził jak ja :-)
A to, że smażę na jednej patelni, a powinnam na czterech jednocześnie, bo On zawsze tak robi :-)
za mało słone są,
że powinny być ciemno brązowe (zawsze tak spala jak sam smaży czyli najlepsze są w  kolorze pożądanym brązowo-sinym, a moje są żółte zaledwie (jak Lenin w mauzoleum) i to nie jest fajne :-)
I najważniejsze...jest ich stanowczo zbyt mało czyli śmierdzi malizną :-)
No nie miałam siłki smażyć z 4 kilogramów na 4 patelniach, zaledwie półtora kilo poszło na placki, lenistwo mnie przygniotło chyba nieco :-)

    Dla V. placki gołe do jedzenia z cukierem, dla mnie dodatkiem była adżika z bakłażanami, śmietana i rukola, uwielbiam placuszek posmarować śmietanką i na grubo ułożyć rukolkę, mniamć :-)

Nieboszczyki :-)





Pięknie sobie palce załatwiłam :-)

       Kupiłam nowy klej Vikol, po raz pierwszy firmy Dragon.
Vikol jak to Vikol, klei się do paluchów ale potem spokojnie można go zerwać płatami i po sprawie, tyle że ten nowy Vikol zachował się nieco inaczej.
Wydawało mi się, że już nie mam go na palcach a ciągle czułam jakby brak czucia w samych opuszkach, i tak sobie myślę, że ten nowy klej poparzył palce, skóra popękała i zaczęła się okropnie łuszczyć, teraz jest już 5 warstwa, która schodzi, palce bolą, potarcie na przykład, o spodnie czy inną materię to okropne uczucie, zadzior na zadziorze. Dotknięcie czegoś przybrudzonego lekko sprawia, że pęknięcia momentalnie wciągają w siebie kurz i pył.
Obiorę ziemniaki, umyję łapska - palce czarno żółte, bleh, suche paskudne, fuj!




środa, 24 września 2014

Film w telewizorze widziałam

"Stan posiadania" reż. Krzysztof Zanussi

   Mam sporo wątków z głowie po obejrzeniu "Stanu posiadania". 
Film gra na emocjach okropnie :-) 
Julia potrafi skomplikować wiele prostych sytuacji, ciągle kłamie lub udaje, że kłamie, w jej życiu jest mnóstwo niewyjaśnionych spraw, a brak ich wyjaśnienia jeszcze bardziej wszystko komplikuje i pogrąża ją. 
   Mimo, wyśmiewania prawość Tomka, która tak naprawdę imponuje jej, kobieta chce się zmienić.
Kim jest Julia?! Ktoś powie:chora lekomanka-wariatka, która nie wie czego chce i jest porzucana przez kolejnych mężczyzn.
Nie wiem kim naprawdę była, jej życie to jedno wielkie bagno ciągłych kłamstw, choć przyznaje się do zawodu cenzora, potem to wyśmiewa, nie wiadomo czy kogoś miała, kto ją skrzywdził, dlaczego nie ma pracy (niby to wyjaśnia, ale to chyba też kolejne kłamstwo). Postawa kobiety, myślę, że nawet bardzo poważnie chorej psychicznie, wygląda to na schizofrenię, odrzuca, a mimo tego chłopiec ją kocha :-)
Finałowy płot, może symbolizować zakończenie związku, ale płot ma szczeble, które są pewnego rodzaju nadzieją, a wyciągnięte przez nie ręce Julii w geście Chrystusa dają nadzieję i wreszcie poddanie się.
Janda na plus, wielki plus.


"Droga na drugą stronę" reż. Anca Damian


   Wcale nie miałam oglądać tego filmu, przeczytałam, że jest animowany i miałam już przełączyć lecz coś mnie powstrzymało, i dobrze, miałam ucztę dla oczu i uszu. 
Film FENOMENALNY, dopracowany technicznie w najdrobniejszych szczegółach, niesamowita różnorodność form przepięknej animacji, niezwykle cyniczna narracja młodego Stuhra powala na kolana.
    Historia oparta na faktach autentycznych opowiedziana jest przez bohatera, z perspektywy osoby nieżyjącej, opowiada on o sobie, od momentu jeszcze przed swoim narodzeniem, potem dzieciństwo, młodość, życie, praca od najmłodszych lat. Przedstawia pewne elementy w sposób niezwykle zabawny, co moment wybuchałam śmiechem. 
   Ale sama historia jest bardzo przejmująca i baaardzo smutna, w filmie pokazano jak źle dzieje się w polskim sądownictwie i więziennictwie. Claudio Crulic, Rumun, niesłusznie zostaje posądzony o kradzież, zostaje osadzony i podejmuj, 4 miesięczny strajk głodowy.
Film wstrząsnął mną niesamowicie, oj robi wrażenie :-(


Codziennie zdjęcie

Kobieta robiła sobie codziennie zdjęcie
koniec porażający :-(


wtorek, 23 września 2014

Rożki francuskie z jabłkami

Wpadły mi dzisiaj w łapki ciasto francuskie i antonówki, mlask
od razu pomyślałam o jesiennym ciasteczku i zaraz zapomniałam.
Po 23 godzinie przypomniałam i upiekłam, trzask prask i w 20 minut gotowe ciasteczka.
Ciepła przekąska do nocnego filmowania jak znalazł :-)

1 płat ciasta francuskiego
3 jabłka antonówki
3 łyżki cukru
1 łyżeczka cynamonu
cukier do posypania
1jajko

Obrałam jabłka i pokroiłam je w drobną kosteczkę.
W małym naczynku wymieszałam mąkę z cynamonem i zasypałam jabłka dokładnie mieszając by każdy kawalątek był otoczony pachnącą mieszanką :-)
Ciasto pokroiłam na 8 kwadratów.
Jajkiem pomalowałam kwadraty i ułożyłam po 2-3 łyżki jabłek, zakleiłam je dociskając widelcem. Wierzch pomalowałam jajkiem i posypałam cukrem, zrobiłam po 3 nacięcia na każdym rożku, by środek nie wybuchł podczas pieczenia :-)
Wstawiałam do piekarnika rozgrzanego do 230 stopni na 10 minut i gotowe! Ta dam!
Nie przypuszczałam, że domowe będą tak smakowite.
Kupne są niezłe ale środek jakiś podejrzanie ciapaty i kiślowaty, i ciasto nie tak pachnące bosko :-)




Apel Meryl Streep, jakby wyjęty z mojej głowy.

 
“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, 
ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. 
Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.

Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, 

do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. 
Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.
Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem ,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem. 
Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.

Nie pasuję do plotkowania. 

Nienawidzę konfliktów i porównań. 
Wierzę, że w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. 
W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. 
Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. 
Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. 
A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“
 Meryl Streep

Film w telewizorze widziałam :-)

 Cytat dnia:
Co z serca to nie z głowy :-)

     Wraz z jesienią coraz więcej dobrości tv daje, rozpieszczając mnie mocno,
i to nawet w dość rozsądnych godzinach pieszczot tych dostarczać raczy ;-)

"Pussy kontra Putin"


    "Pussy kontra Putin" - świetny dokument o bohaterskim zespole PUSSY RIOT, tym razem produkcji brytyjskiej. Bardzo ciekawie zrealizowany grający na emocjach i wart obejrzenia jeszcze nie raz.
Więcej materiałów dotyczących zespołu i jego działalności http://dropbears.com/p/pussy_riot/


"Poznań 56" - Filip Bajon

    Wielkim i miłym zaskoczeniem był dla mnie obejrzany wczoraj  "Poznań 56". Nie wiem jak to się stało, że nie słyszałam wcześniej o tym filmie, wszak nakręcony był w 1996 roku, słabo chyba musiał być reklamowany, a jest naprawdę bardzo dobry.
  Wspaniali aktorzy, muzyka prze genialna (Michał Lorenc), świetne kręcenie, nastroju dodaje bw.
Szczególnie ujął mnie utwór podczas, którego Darek maluje sobie twarz.
Młoda Kulesza, Żebrowski i Więckiewicz nadają dodatkowego smaczku :-) Rola chłopca (Darka) genialnie zagrana przez Arkadiusza Walkowiaka.
    Aż znów zachciało mi się przeczytać "Kalamburkę" Musierowicz i jej opis wydarzeń  poznańskich.

"Poznań 56" - cały film


Motyw przewodni


"Debiutanci" - reż. Mike Mills

 Grają tam nie tylko aktorzy ale i polskie plakaty. Cóż ja mogę więcej napisać skoro znalazłam opis śliczny, pozostaje mi wstawić cytat tylko.


"Debiutanci / Beginners inspirowany polską sztuką współczesną.
  W kinach możemy oglądać film Mike Mills’a „Debiutanci” (Beginners).
W uroczej opowieści o tym co ważne w życiu, o odwadze i miłości oraz różnicach i podobieństwach między pokoleniami grają Ewan McGregor (Oliver), Christopher Plummer (Hal ojciec Olivera), metafizyczna Mélanie Laurent (Anna) i  ... polskie plakaty.
Film przywodzi na myśl obrazy Kieślowskiego, Woody Allen,a, „Smoke” Paula Austera i Wayne Wanga, a momentami, ze względu na sposób portretowania bohaterów Requiem dla snu Darrena Aronofsky’ego. Może zachwycić, ale są też tacy, którzy wyjdą z kina.
Uważnemu, polskiemu widzowi nie umknie fakt, że w filmie zagrały polskie plakaty.
Fani reżysera wiedzą, że jest on też uznanym artystą plastykiem. W filmie „Beginners” umieścił wiele osobistych wątków. Najważniejszy dotyczy relacji pomiędzy ojcem i synem. Oliver grany przez Ewana McGregora tak jak reżyser jPlakat filmowy est artystą. Ściany jego filmowego mieszkania zdobią polskie plakaty. (W przeciwieństwie do naszych debiutujących aktorek, nie zostały wycięte). W salonie możemy zobaczyć reprodukcję plakatu Andrzeja Krajewskiego do filmu "Siedem razy kobieta", w sypialni plakat "Wielka majówka" Marii Ihnatowicz.
W ten sposób Mike Mills daje wyraz miłości do naszej sztuki współczesnej, a szczególnie do Polskiej Szkoły plakatu, która od lat czterdziestych naszego wieku jest uznawana za szczególnie mocną dziedzinę rodzimej sztuki.
Jest szansa, że nasi widzowie, którzy wybiorą się na film „Beginners” nie tylko przeżyją ucztę filmową, ale też powiększą grono fanów polskiej sztuki."
http://artmarket.blox.pl/2011/08/Debiutanci-Beginners-inspirowany-polska-sztuka.html 






"Attenberg" - reż. Athina Rachel Tsangari 
 


"Attenberg"-  określony jako dramat, ale ja odbieram go jak dramat psychologiczny.
Film niesamowicie zakręcony, długo byłam przekonana, że to kino skandynawskie, a tu niespodzianka, greckie :-)  Grecki "Kieł" jest podobnie szalony, w końcu reżyserka ta sama :-)

    Główna bohaterka to baczny obserwator, poznaje świat, siebie, otaczających ją ludzi, widzi jak przedmiotowo traktowana jest śmierć, sex, życie.
 Film niezwykły, muszę obejrzeć ponownie, w większym skupieniu tym razem, a nie biegając od projektora do innych spraw :-)

niedziela, 21 września 2014

Tahini i hummus wg. Samar Khanafer z Master Chef

Cytat dnia:
Jak slysza jak ftoś godo na rolada rulada to mie skrynco! 


      Wcześniej zrobiłam pastę tahini z podprażonego sezamu i oliwy, którą dodałam do hummusu na , który przepis jest poniżej :-)
http://masterchef.tvn.pl/samar-khanafer-kofta-hummus-tabbouleh,141555,n.html

HUMMUS
Hummus jest wszystkim dobrze znany i lubiany, to nic innego jak pasta z cieciorki.

Składniki:
1 szklanka cieciorki
2 łyżki tahini
1 ząbek czosnku
sól
pieprz
mieszanka przypraw arabskich
sok z cytryny
1 granat
oliwa z oliwek.

Przygotowanie:
Cieciorkę namaczamy na noc. Gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. Studzimy. (Na castingu mam już ugotowaną cieciorkę). Część wody odlewamy, ale nie wylewamy. Cieciorkę mielimy. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, mieszanką przypraw arabskich, tahiną i sokiem z cytryny. Mieszamy, aby uzyskać jednolitą konsystencję. Przekładamy do miseczki, polewamy oliwą z oliwek. Posypujemy ziarnami granatu.




Z pozostałego sezamu zrobiłam domową chałwę, masakra, jakie to pyszne! :-)
fotka jutro :-)

Miała być fotka chałwy ale kiszka, nie ma i nie będzie, zjedzona została migiem :-)

sobota, 20 września 2014

Wrześniowy spacer działkowy

 Na działkach zaobserwowałam barwy wiodące różowe i żółte :-)


Ale kosmos! :-)




Niewinność za ciężkimi kratami ;-)



W jednym z miejsc  otoczyła mnie chmara motyli Rusałka Pawik :-)




 Łąka na całego, uwielbiam łąkowy miszmasz na działkach - niby chaos, bałagan ale jest w tym coś niezwykle  urzekającego



Robaczki na drzewku

Zmiana kolorystyki.
Tadaaaaam!!! :-)



Kapslowa ścieżka działkowa ciągnie się przez 12metrów :-)
Przy najbliższej okazji dokładnie przeliczę jak jest długa, bo ciągle rośnie ;-)


środa, 17 września 2014

Film w telewizorze widziałam - "Kontrakt"

 "Kontrakt" Krzysztof Zanussi



Dzisiaj jak nigdy udało się obejrzeć coś dobreg ;-)
w godzinach wczesnowieczornych, to dla mnie szok, o takie porze niepodobnie to przecież to! :-)
Piękny, mądry i ponadczasowy film, obejrzałam z wielką przyjemnością, cudowna atmosfera, bez zadęcia, oj daje mocno do myślenia :-)
I kluczowe, puentujące, pytanie filmu "Bałagan wokół nas, w nas - jak można żyć?"
Nie wiem kiedy znów będzie powtórka ale nie omieszkam obejrzeć ponownie.

Fenomenalna muzyka podczas tańca na weselu
"Taniec Bulibara" SBB http://wolfspider.wrzuta.pl/audio/3yhyG6n7OCA/sbb_taniec_bulibara
żeby tak w dzisiejszych czasach grali taką muzykę na tego typu uroczystościach,
a jest niestety wieś panie, wieś wiocha panie tego :-)

Tarta rustykalna z jabłkami

Moje ukochane ciasto, szczególnie piekę jesienną porą.
Przepis niezastąpionej guru Bajaderki mistrzyni naszej :-)
Tarta jest bardzo krucha, cieniutenkie chrupiące delikatnie ciasto,
samo ciasto DOSKONAŁE, nadzienie cudownie słodkie i pachnące.
Zjedliśmy na podwieczorek, porcja idealna dla dwóch osób.
15 minut i po tarcie, jęzora sparzyłam aż :-P


Ciasto:
1 1/4 szklanki maki
2 lyzki cukru
szczypta soli
1/2 kostki zimnego masla, pokrojonego na kawalki
3 lyzki lodowatej wody

Nadzienie:
4 duze jablka - obrane, przekrojone na polowki i kazda polowka pokrojona na 6 plasterkow
6 lyzek cukru
1/3 lyzeczki mielonego cynamonu
1 lyzka maki
2 lyzki rozpuszczonego masla

1 jajko, lekko ubite do posmarowania
4 lyzki dzemu morelowego


Ciasto:
Make wymieszac z cukrem i sola, dodac maslo i posiekac, az maslo zamieni sie w grudki (swietny do tego jest malakser). Dodac 2 lyzki wody, wymieszac az ciasto zacznie formowac sie w calosc. Jezeli ciasto ciagle jest suche, dodawac stopniowo pozostala lyzke wody. Ciasto zebrac razem, uformowac kule, splaszczyc, zawinac w folie plastikowa i schlodzic w lodowce przez conajmniej godzine.

Nadzienie:
4 lyzki cukru wymieszac z cynamonem, posypac jablka i wymieszac. Pozostale 2 lyzki cukru wymieszac z lyzka maki w malej miseczce.

Schlodzone ciasto rozwalkowac w kszalcie krazka o srednicy 32cm. Przeniesc na duza plaska blache. Posypac ciasto (zostawiajac czysty 5cm margines) mieszanka cukru i maki. Ukladac jablka (ciagle zostawiajac wolny 5cm margines), plasterek przy plasterku w kolko, polac roztopionym maslem. Zawinac brzeg ciasta na jablka, robiac zakladki (im ciasto nierowniejsze tym ladniejsze, caly urok tej tarty lezy wlasnie w tym, ze nie jest perfekcyjnie ladna). Posmarowac brzeg rozbitym jajkiem, posypac grubym cukrem krysztalem i piec w temperaturze 200ºC przez okolo 40-45 minut, az jablka beda miekkie i ciasto zlotawe.

Dzem morelowy zagrzac w rondelku i posmarowac nim jeszcze gorace jablka. Zostawic tarte na blasze az wystygnie, delikatnie przeniesc na duzy talerz.

Bardzo smaczna jest ta tarta rowniez ze sliwkami, wtedy dodaje jeszcze troszke imbiru razem z cynamonem.

Rozwałkowałam ciasto bardzo cieniuteńko między dwoma płatami papieru do pieczenia.

po złożeniu wyglądać ma niedbale-rustykalnie
Dałam tylko 3 średniej wielkości antonówki i ta ilość wystarczyła idealnie :-)

Zdjęcie okropne, fotka o zmroku, z lampą niestety 
jeść trzeba szybko póki gorąca ta doskonała tarta, nie ma czasu na ceregiele :-)

Erykowi rzadko zdjęcia ze spania robię, ale Czesiek zawsze śpi tak widowiskowo, że oprzeć mu się nie można, zawsze pyszczycho wycałuję, śmieszka mojego małego :-)

Wciśnięty w kącik przy oknie balkonowym :-)

Dziubulek w cieniu, futero w słoneczku :-)

Z końcówki jabłek ekologicznych zrobiłam nastawę na delikatny szampanik jabłkowy.
Nie wiem czy ktoś pił coś takiego ale jest przepyszny.
Ot zwyczajnie robię tak jak robi się ocet jabłkowy lecz przerywam proces w momencie fermentacji alkoholowej i nie pozwalam by zaczął robić się ocet.
Taki szampanik jest bardzo lekki, gazowany nieco, troszkę szczypią te bąbelki w języczek, jest pyyycha i nie wali na mózg ;-)