poniedziałek, 30 maja 2016

Mega szybki obiad lub kolacja :-)

 Cytat dnia:
Jeżeli taniec to mowa ciała
to moje ciało mówi NIE! :-)
        A. Poniedzielski i całym ciałem i duszą się integruję z tą wypowiedzią ;-)

        Nagle upał nieziemski nastał, ufff, 29 stopni, no ale udało się przejść 6km w tym skwarze. Pozałatwiałam w urzędach papierzyska i na piechotkę wróciłam do domu, oszczędzając na tym 7zł i 60 groszy czyli przejazd autobusem w obie strony ;-P
Niestety zbyt mało wody wzięłam do plecaka, buteleczkę 250ml musiałam sobie oszczędnie wydzielać, więc chyba się przeproszę z baniakiem i rurką, trochę ciężko będzie ale cóż, jak chce się pić to trzeba dźwigać!
     
        Wyszłam późno, wróciłam jeszcze później, a w brzuchu kwiczało niemiłosiernie, nie wiedziałam co tam na obiad wykombinować, więc wymyśliłam tylko tyle, że musi być na zimno koniecznie!!!
     To ugotowałam kilka maleńkich młodych ziemniaczków, a potem kalafior al dente. Ostudziłam, pfff pfffff! I szybciuteńko każdego ziemniaczka pokroiłam na 4 części, dodałam duuużo kopru, trochę szczypiorku i wymieszałam z majonezem. Potem na różyczki kalafiora rozdzieliłam i wmieszałam w ziemniaki z sosem. Trochę soli, pieprzu i gotowe.
    Ziemniaki i majonez to taka moja baza, można dodać więc wszystko: ogórek świeży, kalafior, brokuł, jajko ugotowane, awokado, seler naciowy, pieczarki, cebulkę; kawałki kurczaka gotowanego, pieczonego, smażonego lub wędzonego, czosnek wcisnąć, te małe czerwone kulki, teee... nooo... O! Rzodkiewki :-)
    Co tam dusza zapragnie, jak to mówiła Pani Eliza do ukochanego Pana Sułka :-)
Potem w pięknym zimnym naczyniu szklanym lub ze stali siup do lodówki wstawić, i niechaj się przegryza i nabiera chłodu nasza sałateczka.
A potem samodzielnie wcinać lub w towarzystwie jajek sadzonych albo w koszulkach. Kotlet można se usmażyć jak ktoś lubi się w kuchni roztapiać :-) Naprawdę fajna, bardzo szybka propozycja obiadowa :-)
Teraz nastawię ogórki czosnkowe by jutro je wykorzystać, też będą pasowały :-)


     Na deser lody Grycan czekoladowe z kawałkami czekolady i truskawki,
przekładałam warstwowo,  a że lody podróżowały to ciutkę się roztopiły, no i trzeba było zjeść całe opakowanie lodów z kilogramem truskawek :-) do totalnego szczęścia brakło tylko mięty lub czekoladek "After Eight" ;-P

"

środa, 25 maja 2016

Domowy kiesiel cytrynowy z prawdziwych cytrynek ;-)

         Taki chłodnawy dzisiaj wieczór no to kiesielek zrobiłam cytrynowy, pyyyszny.
Na upalny dzień wystarczy tylko schować go na kilka godzin do lodówki i jest niebo , sklepowy nie sięga mu do pięt, a roboty na 5 minut :-)

5 łyżek soku z cytryny
4 łyżki cukru
3 łyżki mąki ziemniaczanej
0,5l wody

Półtorej szklanki wody zagotować z cukrem i sokiem cytrynowym. W resztce wody rozmieszać mąkę. Jak tylko zawrze wlać wodę z mąką, banał :-)
Wygrzebałam z dna lodówki jeszcze 2 duże, letnie śliwy i pokroiłam w kosteczkę i tak się dudliły :-)
Inna wersja to dodatek rodzynek lub jabłka pokrojonego w kosteczkę, jabłka nie rozgotowuję, ma być chrupiąco-odświeżające, nie paciaja.



Miałam jabłka gruszkowe to i smak mega ciekawy cytrynowo-gruszkowy :-)



sobota, 21 maja 2016

Hawajski deser kokosowy Haupia

http://www.greencookies.pl/ciasta-i-desery/desery/318-haupia-hawajski-deser-kokosowy.html



400g mleka kokosowego

1szkl. mlek

0,5szkl. wody

0,5szkl. mąki ziemniaczanej

0, szkl. cukru

ok. 0,75 szkl. wiórków kokosowych 


0,5 szklanki mąki ziemniaczanej i 0,5 szklanki wody mieszam ze sobą dokładnie. Odstawiam.


Do garnka wlewam mleko kokosowe, 1 szklankę mleka oraz wsypuję 0,5 szklanki cukru. Mieszam. Doprowadzam do wrzenia. Zmniejszam ogień.


Wodę z mąką ziemniaczaną ponownie mieszam i cienkim strumyczkiem wlewam do garnka z mlekiem kokosowym. Druga ręką energicznie mieszam zawartość garnka. Ciągle mieszając podgrzewam, aż masa zgęstnieje (1 – 2 minuty). 


Gorącą masę od razu przekładam do płaskiego naczynia. U mnie jest to prostokątna blacha do pieczenia wyłożona folią aluminiową. Schładzam w temperaturze pokojowej, a następnie wstawiam do lodówki na minimum godzinę.


Wiórki kokosowe krótko mielę w młynku do kawy, aby powstał kokosowy proszek.


Kokosową masę wyjmuję z lodówki. Kroję na małe kwadraty i od razu obtaczam w zmielonych wiórkach kokosowych. Przechowuję w lodówce. Podaję dobrze schłodzone.

czwartek, 5 maja 2016

Herbata

        Od bardzo bardzo dawna miałam jakąś takąś niechęć do herbat czarnych i zielonych.
Fakt, że jak już kupowałam to były to zawsze dobre herbaty sypane z Twiningsa albo na wagę.
Zmiotek z podłogi w torebeczkach raczej nigdy nie uznawałam :-)
      A niechęć chyba była uprzedzeniem z dzieciństwa, brrrr, herbatka zalana wodą, bardzo mocno chlorowaną, budziła u mnie wstręt i obrzydzenie buchając w nozdrza wonią paskudną, mimo, że rodzice też zawsze kupowali wyłącznie bardzo dobre gatunki herbat.
     No czasem się skusiłam ale wyłącznie Twinings Earl Grey z mlekiem, po angielsku, a tak to pijałam wyłącznie herbaty owocowe, nie aromatyzowane, a jedynie suszone owoce i hibiskus :-)
I jeszcze lubię herbatę czerwoną, a uwielbiam Rooibos, ale te herbaty też tylko z mlekiem.

Od 4 miesięcy całkowicie przeprosiłam się z herbatą czarną, a to dlatego, że odkryłam cudownego człowieka w sieci :-) a jest to Pan Czajnikowy :-) i jego filmiki.
     Pan Czajnikowy jest cudownie miłym i przesympatycznym człowiekiem o wspaniałej barwie głosu i fantastycznym sposobie opowiadania :-)
Jest świetnym gawędziarzem i ma styl, gość totalnie w moim typie pod każdym względem ;-P aż chce się to wszystko co mówi natychmiast zrobić i pić:-)
       Filmiki oglądałam z mężem, który też jest pod wrażeniem jego osobowości i niesamowicie polubił Pana Rafała i nawet sam zaproponował byśmy się wybrali do Gliwic do herbaciarni i poznali tego sympatycznego człowiek :-)
Więc na razie jest w planach wyjazd na herbatkę do Gliwic :-)

     Najbardziej zakochałam się w herbatach z przyprawami Masala Chai i tworzę jej różne wariacje,
pewnie też dlatego, że jest z dodatkiem mleka :-)  Mleko dodaję wyłącznie bez laktozy lub kokosowe. I jeszcze herbaty z dodatkiem świeżych owoców kocham :-)


    Uwielbiam herbatki pachnące, ostatnio tak zapamiętale gotowałam te cud przyprawy, potem całość odcedziłam wlewając do czarek i już pijąc zauważyłam, że przecież zapomniałam dodać samej herbaty :-) więc piliśmy przepyszną" herbatę" bez dodatku herbaty, za to pachnącą, mleczną, o pięknym kolorze karmelu słodzoną pysznym miodem gryczanym :-)

Zapraszam na YT do Czajnikowego po cudowne przeżycia :-) smacznego!

Czajnikowy.pl dobra herbata

Obiady czwartkowe :-)

Bitki wołowe w sosie cebulowo-ogórkowym

     Taki mój wymysł na szybko by ciut smak urozmaicić, 
oczywiście miały to być bitki musztardowe, no tylko, że musztardy nie było w lodówce, więc trza było kombinować ;-)

1kg wołowiny zrazowej
1 duża cebula
2 korniszony 
suszone prawdziwki sproszkowane 
sól
pieprz
liść laurowy 
1/4 wody spod korniszonów



        Piękną chudziutką wołowinę kroję na plastry, rozbijam je tłuczkiem i posypuję, po jednej stronie, świeżo mielonym pieprzem.
Mięso smażę szybko na smalcu z obu stron. Kotlety przekładam do rondla i zabieram się za smażenie cebulki na smalcu.
   Cebulę przekładam do mięsa, zalewam 1 szklanką wrzącej wody, dodaję liść, łychę zmielonych prawdziwków i duszę mięsko do miękkości.
Dodaję sól, sok spod ogórków i dwa korniszonki pokrojone w drobną kosteczkę.
duszę około 30 minut i doprawiam pieprzem.
      Sosu niczym nie zagęszczałam i taki smak, niezagłuszony mąką, jest genialny i prawdziwy :-)

Kluski śląskie z dziurką
ziemniaki
mąka ziemniaczana

    Ziemniaki ugotować bez soli i dokładnie tłuczkiem je potraktować,
 podzielić masę na 4 części i 1/4 wypełnić mąką kartoflaną, całość, jeszcze ciepłą, ładnie wymieszać. Wrzucać na wodę z solą i gotować przez 1 minutę, po wypłynięciu na powierzchnię wody.
     Do tej pory robiłam wyłącznie tzw. gumiklojzy czyli to samo ciasto z dodatkiem całego jajka, oryginalne śląskie kluski lepi się właśnie  bez onego jaja :-)
Ale jednak wolę bardziej gumowe i sprężyste kluchy, oczywiście warto było wypróbować takie prawdziwe lecz nam jednak bardziej gumiaki podchodzą ;-P


 
  Bananowe brownie bez mąki



Herbatka z kwiatu mirabelki 

Świeże kwiatki, delikatnie podsuszyłam, potem zalałam tylko wodą wrzącą i zakochałam się w tym zapachu, a smak nawet też dość przyjemny, pyszny, nawet niczym nie słodziłam, co do mnie niepodobne ;-)

Nie przecedzałam, piłam przez bombillę by paprochów nie połykać i tak ładnie to wyglądało :-)

Taki pan strażak stoi u mnie przy ulicy, gdzieś w mieście widziałam hydrant-klaun, i też świetnie się prezentuje ;-)