środa, 21 grudnia 2016

 Cytat dnia:
"Lubię muzykę poważną, ale nie jestem aż takim zwolennikiem klasyki, żeby puszczać ją sobie w domu." (Zbigniew Boniek)



Zapytacie "gdzie siedzę?!"
ano, z nosem w Castoramie :-)


Najlepszy dziadek na świecie ;-P

Cytat dnia:
My zaś mamy bez końca dbać o siebie,
żeby nie być "pasztetami" i nie urazić uczuć estetycznych niedomytych brzucholi
ubranych prawie jak bezdomni :-D





Pańciu-leńciu ;-P




Cukier kryształ w mleku


Od tygodnia mglisto, szaro, buro, szronno :-)


















poniedziałek, 5 grudnia 2016

Domowe batoniki "Daim"

przepis znalazłam o tutaj
100 g migdałów
100 g masła
230 g cukru
50 g jasnego miodu
½ łyżeczki soli
250 g mlecznej czekolady

Podłużną formę o wymiarach np. 21x 32 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Migdały pokruszyć w blenderze dość drobno, ale tak  by pozostały wyraźne kawałki.
Cukier, masło i miód wrzucić do rondla o grubym dnie.
Doprowadzić do wrzenia i gotować na sporym ogniu przez ok. 4 min. Co jakiś czas zamieszać, pilnując by nic nie przywarło do dna rondla. Masa lekko zbrązowieje i zgęstnieje do konsystencji miodu.
Zdjąć rondel z palnika. Wsypać sól i migdały. Wymieszać. Postawić znów na palniku i podgrzewać kolejne 3-4 minuty.
Następnie wylać powstałą masę do przygotowanej wcześniej foremki, 
równomiernie rozprowadzić łyżką.
Pozostawić do lekkiego przestygnięcia na ok 3-4 min i pokroić na batoniki.
Nie wolno czekać zbyt długo bo masa błyskawicznie zastyga.  
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej.
Każdy batonik maczać w roztopionej czekoladzie i odkładać na kratkę do zastygnięcia.
Schłodzić w lodówce przez kilka godzin.
.......................................................................................................................
Zrobiłam identycznie jak w przepisie tylko mleczną czekoladę zamieniłam na gorzką by aż tak słodko nie było :-) i teraz mam moje ukochane szwedzkie batoniki w ilości hurtowej, he he, z podwójnej porcji od razu strzeliłam by się nie rozdrabniać :-)

Wyjęte z lodówki to i rosą się pokryły niewielką

w przekroju ładnie jest widoczne wypełnienie migdałowe :-)

czekolady miałam jedynie dwie tabliczki więc i zabrakło, dlatego część batoników goła i czeka na koczeladę :-)


sobota, 3 grudnia 2016

Wooow!!!

Marzenie każdej blogerki kulinarnej
Gęba sama się to uśmiecha, to rozdziawia w zachwycie :-) 
Cena bagatela... 18tys,, aaaaaa, pomocy!!!

 i nawet jest różowa wersja, padłam :-) 



Koty psoty :-)


Rankiem się budzę i wita mnię, przez balkon kuchenny, widok lewitującej choinki,
oczy przecieram, rzeczywiście wisi :-)

I w taki oto sposób dwie ogromne choiny wycieli, więc nie mam już gęstego "lasu" za oknem, żeby tylko dwóch kolejnych nie wychapali z ziemi.


Po wielkich bojach ze ścianami jest cegiełka gotowa, taaaa daaaam!
Wreszcie mam kuchnię :-)

Pierwsze pomieszczenie gotowe :-) i koty je przejęły.

Obok kota prawdziwa styrana cegła biała.
Dużo mam takich prawdziwych, ciężkich cegieł i bardzo bym chciała postawić je bokiem by tworzyły gustowny parapecik ;-P
No zobaczymy jak na razie są protesty, i tą jedną cegłę, wnoszę to znów wynoszę poza obręb mieszkalny :-)

W sypialni krata gotowa i panele czekają na swoją kolej.

Dzisiaj już przedpokój opanelowany został, reszta pomieszczeń czeka na lepsze czasy, znaczy mniej leniwe, a bardziej pracowite, haha! :-)

Późną nocą, w międzyczasie i w biegu skonstruowałam kokosanki i szarlotkę

wymyśliłam górę kwiatami obsypaną, ot tak na przekór pogodzie ;-) 

      Niestety ciasto wyrobione było przez zupełnie kogoś innego, skład też nieciekawy bo z proszkiem :-( 
Projekt i wykonanie ciasta moje, tyle, że całość nieplanowanie się rozrosła urosła i zlała w nieciekawą maź, hy hyy!
    Pyszne ponoć było. 
Aaaa i foty już po ciumoku, z zachłannymi nożami i widelczykam,i nad głową machającymi robione :-)