poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Taka sobie wiosna


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


niedziela, 29 kwietnia 2012

Green Smoothies - napój z pietruszki :-)

pęczek natki pietruszki
sok z 1 cytryny
woda
miód

lód

Wszystko zmiksować i pić :-)



Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Sobotni obiad :-)

Smażona pierś z kurczaka w sosie miętowym


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek



Żeberka pieczone w musztardzie

 Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


piątek, 27 kwietnia 2012

Jeszcze nie pyszne ale już smaczne ;-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Nie wytrzymałam i dziabłam je w czekoladzie.
2 tabliczki gorzkiej czekolady rozpuściłam w kąpieli wodnej z niewielką ilością masła.
Truskawki nabijałam na wykałaczki, i kręcąc nimi, robiłam czekoladowe czapeczki ;-)
Aby były względnie ładne suszyłam wbite w jabłka, które wcześniej umieściłam w szklanych naczyniach dla stabilności konstrukcji, po chwili wstawiłam na takich podstawkach do lodówki by stwardniały.

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Tak wyglądały po zdjęciu z wykałaczek :-)
Nie wiem jaki błąd popełniłam, że się nie błyszczą przepięknie, a są matowe :-(
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


Taką masę zrobiłam uczekoladowanych truskawek, że jeszcze deserek z nich szybki strzeliłam.
Ułożyłam warstwami bitą śmietanę, pokruszone biszkopciki, śmietanę, pokrojone czekoladowe truskawki.

 Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


Warto było zarwać noc :-)


 "Do widzenia. do jutra..."


Cały film po rekonstrukcji cyfrowej


"- Przecież mówiłam, że jesteś dla mnie jak mały książę z innej planety. I nagle przeszłam na Twoją.
Śmieszne. Jaques! Uśmiechnij się! Co mam zrobić żebyś się uśmiechnął?


- Zostać na mojej planecie. Porzucić swój biały zamek i przenieść się do mojego. Chcę uwierzyć, że naprawdę istniejesz.

- Jaques, nigdy nie będziemy razem.

- Mylisz się. Jeżeli tylko zechcesz zabiorę Cię do swojego zamku, a wtedy uwierzę we wszystko. Mój zamek jest wspaniały. Stoi na wysokiej górze. Ma tysiące lat. Ja znam tam każdy kamień, każdy kamień, każdy kamień..."

"Widzisz opowiedziałem Ci zwykłą historię, która się skończyła właśnie tak, jak historie tego rodzaju... Ani trochę inaczej.
Czemu się tak zamyśliłaś? Co? Uśmiechnij się... No...
Przecież to się mogło nigdy nie zdarzyć. Może to tylko marzenie... bajka..."



Bardzo fajnie znajdować w filmach miejsca ze swoich zdjęć :-)

środa, 25 kwietnia 2012

A dzisiaj pracowałam w domku

więc mogłam spokojnie pić kawkę w jednym z ulubionych kubasków :-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Kiełbaska słoikowa (przepis KasiaRybka)

Składniki:
1 kg łopatki,
2 ząbki czosnku,
sól,
pieprz,
majeranek



Łopatkę zmielić w maszynce do mięsa (na najgrubszych "oczkach").
Czosnek utrzeć na jednolitą masę.
Mięso wymieszać z czosnkiem i przyprawami.
Niestety trzeba to próbować na surowo i dostosować do indywidualnych
upodobań - mięso na surowo powinno być trochę mało słone - bo jak w trakcie gotowania puści soki to jego "słoność" się wzmoże.
Kiedy mięso będzie już miało jednolitą konsystencję trzeba je załadować do czystych wymytych słoików. Mięso trzeba ciasno ubić w słoiku, tak żeby nie było tam żadnych pęcherzyków powietrza - nakładaj tylko do 3/4 wysokości.
Słoiki trzeba mocno zakręcić i ustawić w dużym garnku z zimną wodą, woda powinna przykrywać słoiki przynajmniej do połowy wysokości (na dno garnka możesz położyć jakąś szmatkę by słoiki się nie obijały).  Wodę i słoiki trzeba powoli podgrzewać, aż do zagotowania, a następnie gotować przez godzinę na maleńkim ogniu (woda powinna sobie leniwie bulgotać).
Następnie słoiki wyjmujesz, zostawiasz do wystygnięcia i wkładasz do lodówki. Następnego dnia powtarzasz zabawę z gotowaniem (też godzinę).
Jeśli lubisz troszkę tłuściejszą kiełbasę to możesz część mięsa zastąpić boczkiem w proporcji 2/3 mięsa 1/3 boczku.
Aha - nie musisz się obawiać żadnego zatrucia, jeśli będziesz przestrzegał podstawowych zasad: kiełbasa w małych słoikach, takich, żeby można było zjeść jedną porcję w 2-3 dni, przechowywanie wyłącznie w lodówce i raczej niedługo (max. 2 m-ce), o zachowaniu czystości w czasie przygotowywania nie muszę mówić.
I jeszcze jedno, jak trochę odczekasz, to na kiełbasie zrobi się taka świetna galaretka - bardzo smaczna. 



Z przepisu korzystałam już kilkakrotnie, kiełbaska w smaku przypomina mielonkę z puszki.
Zrobiłam 5 słoiczków z kilograma łopatki.
Nie prezentuje się zbyt ślicznie na zdjęciach, i w dodatku wyjęłam ją zbyt wcześnie, gdy galaretka jeszcze nie zdążyła się całkiem scalić z kiełbaską :-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Piękne cieszą oczy :-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Mój makaronik :-)

 Cytat dnia:
"Serce jest jak głupia krowa, leci za największym bykiem"

Na jedno jajko dodaję 100g mąki pszennej, kilka chluśnięć oliwy z oliwek i gotowe.
Potem tylko walcowanie, lekkie podsuszenie ciasta i krojenie go :-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Makaron domowej produkcji jest tak pyszny, że nie ma potrzeby przytłaczać jego smaku wieloma dodatkami.

Aby nadać aromat oliwie z oliwek wrzuciłam 4 posiekane ząbki czosnku na zimny tłuszcz,
rozgrzałam patelnię i chwilkę podgrzewałam uważając by czosnek nie nabrał kolorów - gdy czosnek się podsmaży wtedy ma bardzo gorzki smak a tego raczej wolałabym uniknąć.

Wrzuciłam makaron na posolony wrzątek - gotowałam go 3-4 minuty i łyżką cedzakową przenosiłam makaron (z odrobiną wody spod makaronu) na rozgrzaną oliwę, wymieszałam z tłuszczem, dodałam utarty żółty ser, delikatnie przemieszałam i szybciutko nałożyłam na talerze.

Taki makaron jest przepyszny z pokruszonym serem pleśniowym Dorblu, ja z braku onego dodałam zwykły żółty ser typu szwajcarskiego.

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Zjedliście wszystko?!!!

Kot to ma ciężkie życie... znów nie zdążyłem na śniadanie 

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek



Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

niedziela, 8 kwietnia 2012

Makowiec


 Aby upiec makowiec doskonały postanowiłam skorzystać z dwu przepisów, masę makową zaczerpnęłam z przepisu Zofii Nasierowskiej, a ciasto z makowca z wiśniami Krystyny9.


Masa makowa:
40 dag maku
1 l mleka
10 dag masła
1/2 szklanki miodu
20 dag cukru -pudru
3 jajka
50 ml rumu lub spirytusu
25 dag bakalii ( rodzynki, orzechy, skórka pomarańczowa)
1/2 utłuczonej laski wanilii 

Zagotować mleko, włożyć opłukany mak, gotować 30 min. (mój gotował się ponad godzinę).
Odsączyć, zemleć dwukrotnie.
W garnku rozgrzać masło z miodem, dodać bakalie, mak, dokładnie wymieszać, smażyć ok. 10 minut. (Unosi się wtedy cudowny zapach krówkowy)
Zdjąć z ognia. Ubić gęstą masę z żółtek i połowy cukru, dodać do maku.
Ubić pianę z białek, dodając resztę cukru, połączyć z makiem.
Na końcu wlać rum lub spirytus (nie miałam w/w i dodałam  esencję waniliową własnej produkcji)

 Ciasto:
* 500 g mąki ( z tego 2-3 łyżki do zaczynu)
* ¾ szklanki ciepłego mleka (lub ciut więcej) – z tego ½ szklanki do zaczynu
* 2 żółtka
* 1 jajko (duże)
* 30 g drożdży
* 100 g masła
* Kilka łyżek cukru – z tego 1 łyżka do zaczynu
* Szczypta soli

Mąkę z solą przesiać do miski. Z mleka, cukru , maki i drożdży zrobić zaczyn i odstawić do wyrastania. Żółtka i jajko ubić z cukrem na puszystą masę i dodać do maki wraz z wyrośniętym zaczynem. Wyrobić ciasto. Gdyby było zbyt gęste dodać 1-2 łyżki mleka. Masło rozpuścić i dodać letnie do ciasta. Wyrabiać dotąd aż całe masło wchłonie się w ciasto a ciasto nie będzie się lepiło do rąk. Miskę przykryć folią spożywczą i odstawić ciasto do wyrastania. Ciasto powinno podwoić swoją objętość.

Wyrośnięte ciasto podzielić na dwie części (podzieliłam na 3 części).
Każdą z części rozwałkować na prostokąt (ciasto powinno mieć grubość ok. 0,5 cm).

Na cieście rozsmarować masę makową, zostawiając ok. 1,5 cm wolny brzeg.

Zwijamy strucle i układamy na papierze do pieczenia, sklejeniem do spodu. Strucle nakłuwamy patyczkiem w kilku miejscach i zawijamy w papier (papier powinien być luźny na tyle aby pomiędzy struclę a papier zmieściła się swobodnie dłoń).

Wkładamy strucle do foremek i odstawiamy do wyrastania na ok. 30 – 40 minut), wyrośnięte strucle pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 40 – 45 minut

Po wyjęciu z piekarnika rozcinamy papier na górze strucli i zostawiamy do wystygnięcia.
Przestudzone strucle wyjmujemy z foremek.

Nie układałam strucli w foremkach lecz na blaszce z piekarnika.
I po wyjęciu pomalowałam makowce masłem z kilkoma kroplami zapachu pomarańczowego.


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

sobota, 7 kwietnia 2012

Ale jaja! :-)



Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Czyje to jajeczko?
Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek



Lelije

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

czwartek, 5 kwietnia 2012

Wolnościowa mysza ;-)

 Mysza przysiadła na mym plecaku
wolności jej się zachciało... głupia ;-)

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Kwiateczki

Cytat dnia:
Jak on cierpi!
Ale jeśli przez nią, to, to jest rozkosz!

A wiesz co jest najpiękniejsze?
Że ona cierpi razem z nim...

(Paweł Jakubowski)


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

środa, 4 kwietnia 2012

:-)


Jak "cudownie" być chorą, zupełnie nieprzytomną, i w środę myśleć, że to już wreszcie piątek jest :-)
Czyli jestem o dwa dnie do przodu :-)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Gotowana kawa rozgrzewająca

Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek


Oryginalna wielkość po kliknięciu w obrazek

Zazwyczaj pijam kawę z ekspresu ciśnieniowego lub rozpuszczalną ale czasami mam ochotę na pachnącą kawkę i wtedy korzystam z tego przepisu.
Oczywiście taka kawa nie powinna być z mlekiem ale ja nie potrafię się jemu oprzeć i moja jest z ogromną ilością mleczka :-)


Składniki:
kawa dobrej jakości najlepiej świeżo zmielona
imbir świeży lub mielony
cynamon
kardamon
kakao


Do tygielka lub kubeczka metalowego nalewamy zimnej wody, sypiemy kawę (2-3 łyżeczki) i stawiamy na ogniu, dodajemy następnie: cynamon (1/3 łyżeczki) + kardamon (na czubeczek noża lub 1-2  zielone ziarenka) + goździki (1 szt.)+ kakao (1 łyżeczka) + imbir zetrzeć (1/5 łyżeczki).
 

PILNOWAĆ bo wykipi! Gdy pojawią się "bańki" zdjąć z ognia na chwilę i ponownie doprowadzić do gotowania i jeszcze raz, w sumie 3 razy. Po czym zdejmujemy z ognia i czekamy aż fusy opadną na dno.
 

Tak przygotowana kawa smakowo nie potrzebuje osłodzenia lub słodzimy miodem jak temperatura spadnie poniżej 60 stopni Celsjusza (w wysokiej temp. miód traci wszelkie wartości).


Kawa niestety jest używką i najlepiej jej nie używać, ale w małych ilościach może okazać się nawet lekarstwem.
1 filiżanka dziennie jest to optymalna dawka. Kakao dodane do kawy "trzyma" magnez. Dobrze jest również po kawie zjeść kostkę gorzkiej czekolady i popić szklanką wody (tak robią Grecy).