poniedziałek, 14 lipca 2014

Transfer

        Upał okropny i dzisiaj nie wychodzimy z domu, zakupy na targu zrobione w niedzielę, więc nie muszę się zwlekać i gdzieś iść po coś do obiada, na deser czy kolację :-)
Ale wczoraj gdy już uporałam się i pomyłam wszystkie warzywa i owoce, popakowałam to okazało się, że worek wiśni zgubiłam na targowisku buuuu,
A tak się cieszyłam, drożdżówka z wiśniami jest cudowna, i przypomina najlepszą ogromną drożdżówę jaką podawała nam mama Beretki,
Pełnia lata, świeżo zerwane wiśnie i moc maślanej kruszonki, jedliśmy gorące ciasto parząc sobie palce i języki, to było tak dawno, jakieś 20 lat temu, a wydaje się, że wczoraj :-(
    Jak ja uwielbiałam chodzić do Bereta, eh! :-)
i te zaparzone kurzyce, których zapominała wypuścić po nocy by pobiegały trochę :-)

Czesiek jak jego pani nie lubi upałów :-)
wykończony, cały dzień leży rozciągnięty w łóżku, ledwo żywy i się nie rusza :-)

        Robiąc obiad jakoś coś mi do łba strzeliło i całą chałupę zasmrodziłam rozpuszczalnikiem Nitro, transferów mi się zachciało.
Lampę i szafkę zrobiłam na Mod Podge, a worek na klamerki pralnicze na Nitro, wcześniej robiąc kilka prób na serwetkach stołowych :-)
całe mieszkanie śmierdzi niemiłosiernie, zużyłam całe nitro do tej zabawy :-)
oczywiście zapomniałam zabezpieczyć dłoni i nałożyć maseczkę na twarz, jutro idę po nitro i kupię rękawiczki bo maseczki chirurgiczne mam ale zapomniałam gdzie je upchałam, i będę szukać,
nawdychałam się świństwa i łeb jakiś ciężkawy, hyh!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz