środa, 9 lipca 2014

Pada, wreszcie ulewa i pada :-)

Niby deszcz, chmury, a duszno, że kota w powietrza zawiesić można.
W ramach śniadania kawa z ostatnią gałeczką lodów malinowych :-)


          W lodówce zalegał kawał arbuza o którym na śmierć zapomniałam, gad miał ogromną ilość pestek,  ale umyśliłam by go ich pozbawić i tyle :-)
Opłaciło się jednak, zmiksowałam zimny miąższ i gotowe, a jakie wspaniałe i orzeźwiające, pycha! :-) Śniadanie płynne i pyszne do tego pogryzłam bananem i nektarynką,
Tak to ja mogłabym jeść codziennie :-)



          Budowa za oknem na całego, ulewa , więc panowie upchani w koparce, poprzyklejani do szyb w dziwnych pozach, hehe.
I znów ulicę na amen zalało, nie da się przejść, wody do połowy łydek albo i wyżej, ot uroki mojej ulicy, ale ważne że pada i chłodniej się ciut zrobiło :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz