piątek, 16 stycznia 2015

Kisiel żurawinowy

   Wczoraj udało mi się kupić na targu świeżą żurawinę i od razu stanęło przed oczami wspomnienie z dzieciństwa - kisiel żurawinowy.
Rano zmiksowałam żurawinę, podgotowałam, przetarłam przez sito, dodałam cukier,  drugi raz zagotowałam, dodałam mąkę ziemniaczaną, i gotowe!
Pyszny taki kisielek. Ten dawny torebkowy zawsze mi smakował, jednak robiony z owoców jest genialny i ma muuultum witamin. Na siusiaczek zdrowy i na inne organa :-)





Gdy już tak stanełam przy garach to w ramach relaksu ukręciłam jeszcze chleby na cały tydzień.
Tym razem zamiast wody dodałam świeżo ukiszony zakwas żurkowy, zmielone nasiona amarantusa, płatki owsiane, siemię lniane, mąkę gryczaną i trochę żytniej chlebowej. Do jednego chlebka dałam też troszkę octu balsamicznego :-)
     A żeby się tak zupełnie nie zanudzić, na śmierć, nastawiłam jeszcze kapustę na sok, i kapustę po gruzińsku do kiszenia. Przy okazji pociapałam warzywka na kiszonkę.
    Mam potworną ochotę na WuZetkę,  ale kto pójdzie kupić śmietanę?! Może V. się zlituje i poczłapie na pocztę, po pyszną śmietanę w szklanej buteleczce.
Tak taak, u nas śmietanę się kupuje na poczcie :-) Wspaniałą, bez wspomagaczy i świńskich dodatków (czyli żelatyny) prosto ze Szczekocin :-)


Najfajniejsze w tym chlebku jest to, że mimo dodatków chleb nie jest nimi przytłoczony, nie sypią się z niego ziarna jak z wora, czego nie znoszę.

 pomocnik

poza typu zobacz jak ciężko jestem zmęczony pracą





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz