niedziela, 12 października 2014

Niedzielne pichcenie

  Niedziela to dzień kiedy zupełnie nie chce mi się ruszać tyłka z domu, w sobotę też, haha :-)
Łokropnie marudziłam i bardzo późno poczłapałam na targowisko, by rozejrzeć się po jesiennych plonach, i coś z nich nabyć.
Oooj, cięęężko się było zebrać mimo, że pogoda przepiękna, znów 24 stopnie, upał :-)
W drodze powrotnej złapałam na usta nitki babiego lata, tfuuu!
Obie ręce zajęte i błyszczyk na ustach pięknie upstrzony pajęczą siecią :-)

Przyturlawszy się złapałam dyńkę hokkaido i wzięłam się za pieczenie jej z zamysłem przerobienia na pulpę dyniową.
I najprzyjemniejszy czas :-) czyli kilkugodzinne poszukiwanie smacznych przepisów z kawką i ogromnym eklerkiem wypełnionym duuużą ilością bitej śmietany :-P
 
Spodobał mi się przepis na chlebek z dodatkiem ziemniaków
http://kucharenka.pl/latwy-chleb-z-ziemniakami/

Mój chlebek.
Może i lekko wygląda ale jest bardzo wilgotny, od ziemniaków, i lekko gliniasty jak prawdziwy pyszny chleb z PRLu bez spulchniaczy i polepszaczy.


i sałatka "Kolorowy Jarmark" z kaszą gryczaną
http://marghe.przepisy.net/kolorowy-jarmark-agatki/

Zdjęciowo bez majonezu i z majonezem
Sałatka jest bardzo smaczna i wyrazista,
zrobiłam dwie wersje, jedna z ogórkami kiszonymi i serem żółtym, druga z korniszonami i oscypkiem.




Dynię zmiksowałam z wielkim trudem, mimo, że upiekła się ślicznie i była mięciutka, coś blender buntować się zaczął. I przerobiłam ją na bułeczki, którym nadałam kształt dyniowaty :-)


bułeczki-dynie jeszcze w piecu,
gdy ostygną dostaną ogonki z ćwiartek orzechów włoskich :-)



W między czasie pobiegłam szukać po sklepach ogórków kiszonych, które miałam nabyć do sałatki na tym całym targowisku, i na śmierć o nich zapomniałam.

Do chleba potrzebowałam ziemniaki więc je ugotowałam i przy okazji zrobiłam nadzienie do pierogów ruskich by wypróbować świeżo nabytą na targu wykrawaczkę do ravioli.
I pobawiłam się drugą wykrawaczką do robienia kulek z owoców i w ten sposób zjadłam gruszki w formie kuleczek :-)
Za obie wykrawaczki zapłaciłam jedynie 7zł, a ile radości z nich było - kocham kulinarne gadżety! Już nie pamiętam kiedy sobie coś kupiłam, haha. Chyba buty rok temu i nic więcej, jestem z siebie dumna! :-) ale czaję się na bardzo długi wałek bez rączek :-)


Większej strony wykrawaczki nie wykorzystałam bo jednak zbyt duże pierożki były.
Za to strona maleńka utworzyła śliczne malutkie cycuszki :-)
Ciasto bardzo mięciutkie zrobiłam i nóżka je ślicznie zasysała tworząc te urocze małe ravioli ;-P



No i jakoś tak zrobiła się 23.30 :-) i cieszę się, że nie zmarnowałam dnia na jakieś głupoty bo jeszcze udało mi się w między czasie przeczytać ebooka wczorajszą nocą kupionego o 4.30 na http://virtualo.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz