niedziela, 3 lipca 2016

W nowym domu :-)

Na ścianach różne landszafciki, jeden przebija wszystko :-)
TAAAA DAAAMMM!


      Dziś pojechaliśmy na wieś kupić kosiarkę i podkaszarkę z OLXa,
pan dał nam 10 jajek od swoich kurek :-) mniej więcej wiemy jak się kosi trawę :-)
      Później już tylko wycieczka po węża, końcówki i złączki do niego. Kupiłam wycieraczkę antykurzową :-) przydałaby się jeszcze taka antybłotowa :-) Wywaliłam paskudne wiekowe i wytarte wycieraczki pookręcane ręcznikami lub szmatami, raaany co za przedpotopowe metody!
     Jutro czyli dziś (minęła 4 rano) wyrzucę dywan z korytarza wejściowego i planuję ściągnąć chodniki z 7 kondygnacji schodów (o mammma mija!) nie wiem jak to nazwać, 7 ciągów schodowych może ;-) no jakoś mi nie leżą te całe chodniczki rodem z PRLu, wolę goły beton, znaczy lastriko. Do każdego schodka chodniczek przymocowany jest prętem żeliwnym, ratuuunkuuu!
   Całą noc leje, wreszcie mokra ziemia i posieję nasturcje i rezedy :-) szkoda, że trwa mokra to nie pokosimy :-(
Kwiaty w skrzynkach i donicach przytaszczyłam i poustawiałam na balkonie 1go piętra, cześć poprzesadzałam.
    Na drugim piętrze zrobiłam tylko 4 doniczki :-( tam robię wszystko na biało z moich starych szkliwionych donic. I chcę kupić krzesełka na ten kuchenny balkon. Na strychu jest stara szafka wisząca pomalowana na biało, chyba zrobię z niej szafkę stojącą, po wymierzeniu jej i balkonu będzie pasowała idealnie, ale raczej na krótko bo to paździerz to nasiąknie i spuchnie. Jak kupimy siatkę dla kotów to będą miały leżankę :-)

   Altana, z bezpośrednio bliskim widokiem na wejście i ścianę domu, jest okropna, cała z żeliwnych prętów połączonych brzydko i zarośnięta pnączem. Jest jak mroczna czarna dziura i spędza mi sen z powiek, chcę całą rozwalić wraz z podłożem z płyt chodnikowych. Wyrzucić z niej stare i zarośnięte meble plastikowe, i całe tałatajstwo typu plastikowe donice, skrzynki, wiadra, szmaty i rękawice gumowe.
    Śmieci zebraliśmy tyle, że już worami zastawiamy trawnik, a końca nie widać :-( Multum worów z zielskiem, które wyrwałam.
Kupiliśmy ładny nowy śmietnik na kółkach na śmieci codzienne za całe 150zł - ździerstwo, brzydzimy się starego śmierdzącego kosza co bezpośrednio w niego ciepali brudy, bleh, i wywieziemy go na wysypisko.
Chcemy wywalić stelaż na inne śmieci, mamy już nowy z ALBY - ten dają gratis.


Stan opłakany, jeszcze ta nierówna wylewka!

     Wcześniej przywlokłam ze strychu pled i poduchy by ciut ocieplić atmosferę do obiadu i podjęłam próbę oczyszczenia stołu i ławki druciakiem.
I cóż, że zdarłam szary nalot, z części, skoro jest szorstka i się z niej sypie :-(
    Wolałabym ładne delikatne mebelki drewniane, ławkę, dwa fotele i niziutki stoliczek lub z techno rattanu. Piękne widziałam dzisiaj metalowe i siedziska z siateczki, mmm... jakie wygodne, ale cena za krzesełko 400zł, łooj!
  

Cały czas wywalamy tynki ze ścian spalonego komina, śmierdzi okrutnie, 
nasza ściana jeszcze nieruszona, a i tak cuchnie :-(

Wyłamałam dwa wysokie pnącza, niestety pozostała wbita w ziemię ogromna krata ze stalowych prętów. A jedna z wielu winorośli została wyrwana z flakami :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz