piątek, 10 lipca 2015

       Już jesteśmy na wakacjach. Dokładnie od niedzieli godziny 19.30
Przyjechałam głodna jak pies, podczas jazdy posilałam się jedynie bananami, mlekiem kokosowym i wiśniami suszonymi kupionymi za strrraszne pieniądze - co sprawdziłam dopiero po zakupie i podczas konsumpcji
       Kilogram cennych wiśni za 77zł ledwo przez gardło przechodziło ale pyszne były :-)

Po 9 godzinach jazdy, na miejscu, przywitała mnie taka oto kompozycja;-P

kocham smażone na masełku chrupiące i najdelikatniejsze na świecie listki szałwi :-)


do tego pieczona pierś kurczaka, szpikowana słoninką i duszona marchewka

Mimo późnej pory na dworze bardzo jasno więc zmęczeni poszliśmy na krótki spacer 
 A za oknem kuchni jaśmin :-)


tato kupił okulary do patrzenia. i rzeczywiście super ostro w nich się widzi przez te maleńkie otworeczki :-)



 I przenieśliśmy się w lata 70te


Sałatę i szczypior mogę jeść, więc pożarłam ale co to?!
Moja stara menażka z dzieciństwa pamiętająca wszystkie moje wyprawy z rodzicami pod namiot :-)
Menażka ma 41 lat, haha :-)


Codziennie pożeramy nieprzyzwoite ilości truskawek, prosto z krzaka, i czereśni, które dostajemy ciągle od dobrych sąsiadów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz