Zbierało się na deszcz więc tylko 5 minut w ogrodzie spędziłam i chodu do domu. A tyle miałam dzisiaj do zrobienia w ziemi i niczego nie ruszyłam.
Ale tylko postraszyło, zawiało, zawirowało, ściemniło się i nic nie spadło :-(
Ale tylko postraszyło, zawiało, zawirowało, ściemniło się i nic nie spadło :-(
Moje zbiory to dwa rodzaje mięty, lubczyk, zielona pietruszka, szczypiorek, troszkę malin, pierwszych jeżyn i odrobinka borówek.
Szybciorem zupa pomidorowa z ryżem powstała.
Ze smażonych pomidorów i cebulki na maśle i oliwie.
Nieee, nie na rosołku, na rosole nie cierpię pomidorówki jest taka zupełnie bez wyrazu ;-)
Lubczyk i pietruszka to podstawa, zapomniałam bazylii zebrać :-( no też nieoceniona w takiej zupie :-)
Ze smażonych pomidorów i cebulki na maśle i oliwie.
Nieee, nie na rosołku, na rosole nie cierpię pomidorówki jest taka zupełnie bez wyrazu ;-)
Lubczyk i pietruszka to podstawa, zapomniałam bazylii zebrać :-( no też nieoceniona w takiej zupie :-)
Przepyszny lizak z dzieciństwa wypatrzyłam w sklepie, gęba mi się uśmiechnęła i wzięłam.
No i nic od tamtych młodych lat się nie zmieniło - schrupałam w 3 minuty :-) pycha, mniam!
I tiramisu się robi :-)
dzień dobry z lodówki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz