Dom jako taki nie nowy, bo starowinka do remontu tylko nowy jako miejsce :-)
Już chyba tydzień mieszkamy, fotek trochę porobiłam ale cóż, w szale pakowania trudno spamiętać gdzie co się wsadziło i niestety pociorałam czytnik kart, buuu.
Dzisiaj się czytnik znalazł, więc nieziemsko zmęczona wreszcie zasiadłam by obejrzeć zdjęcia, nie mam siły na wsadzanie ich w ramy.
Eryk jakby czuł, co się święci, i się sam pięknie zapakował :-)
i zasnął
puste mieszkanie więc się Czesiek na książkach uwalił i spał
Ostatnie chwile przed wyprowadzką, koty i kocie bety pojechały na końcu.
W drodze nie obyło się bez rzucania się, kocich ryków, jęków, krzyków, syczenia,
buczenia, bulgotania niskim gardłowym głosem i łomotania pazurskami oraz łapskami w klaty :-)
Tu już w nowym miejscu.
Zaleganie na parapecie kocur uskuteczniał,
Zaleganie na parapecie kocur uskuteczniał,
"a ty człowieku się uwijaj z tym noszeniem kartonów bo mnie się tutaj nudzi przecież!" :-)
Czesiek wygląda jak Buba Bubczyk nastroszony, Huba Buba Bubczyńska i gruba :-)
Czesiek wygląda jak Buba Bubczyk nastroszony, Huba Buba Bubczyńska i gruba :-)
Bałagan taki, że mózgownica mała, minął tydzień, a my nadal śpimy na materacu i mieszkamy wśród kartonów, które wiecznie przekopujmy w poszukiwaniu wszystkiego.
Po przyjeździe priorytetem było ustawienie biurka i oczywiście podłączenie kompów :-)
Po przyjeździe priorytetem było ustawienie biurka i oczywiście podłączenie kompów :-)
Gdy tylko przyjechałam zaraz było noszenie pudeł, i bieganie po piętrach w koszmarnym upale.
Luzem leżała niekompletna (bez stelaża) choinka, przeznaczona do wyrzucenia :-( no to złapałam i posadziłam na dracenie siedzącej w wysokiej donicy :-) no i choinka już się dobrze poczuła.
Luzem leżała niekompletna (bez stelaża) choinka, przeznaczona do wyrzucenia :-( no to złapałam i posadziłam na dracenie siedzącej w wysokiej donicy :-) no i choinka już się dobrze poczuła.
Ludzie przychodzili pod dom podziwiać, to błyszczące i skrzące się cudo, w środku lata :-)
Czerwone obok to grubaśny Bubo-kołek ;-) na donice poprzedniego właściciela - trzeba to wyłamać i spalić bo straszy :-) Jutro zrobię fotę największemu babolowi jaki zostawił stary gospodarz, MASAKRRRRA! :-)
I najprostsze lody świata robione w spartańskich warunkach wykonane.
Wystarczyła:
puszka karmelu,
duża butla wiejskiej śmietany,
łyżeczka soli
i zamrażarka :-)
Żadnego trząchania piany, cudowania tylko wszystko zamieszałam, potem co godzinkę bełtałam widelcem no i można się było rozkoszować lodami karmelowymi z solą,
Moje polałam, dla kontrastu smaków, niewielką ilością espresso i te proste lody teraz stały się moimi ulubionymi ukochanymi :-)
Wcześniej kupiliśmy lody o tej samej nazwie w pudełku, w sklepie, zdały nam się bardzo smaczne,to zrobiłam sama i jednak porównując do domowych to nie ma porównania :-) rewelka, krótki skład, bez całej tablicy Mendelejewa :-)
W tym całym, burdello bum bum, nie byłam w stanie znaleźć gałkownicy,
natrafić się za to udało na łyżeczkę do robienia kulek z melona, i BĘC! I powstało całe multum małych kuleczek :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz