Przyjechałam głodna jak pies, podczas jazdy posilałam się jedynie bananami, mlekiem kokosowym i wiśniami suszonymi kupionymi za strrraszne pieniądze - co sprawdziłam dopiero po zakupie i podczas konsumpcji
Kilogram cennych wiśni za 77zł ledwo przez gardło przechodziło ale pyszne były :-)
Po 9 godzinach jazdy, na miejscu, przywitała mnie taka oto kompozycja;-P
kocham smażone na masełku chrupiące i najdelikatniejsze na świecie listki szałwi :-)
do tego pieczona pierś kurczaka, szpikowana słoninką i duszona marchewka
Mimo późnej pory na dworze bardzo jasno więc zmęczeni poszliśmy na krótki spacer
A za oknem kuchni jaśmin :-)
tato kupił okulary do patrzenia. i rzeczywiście super ostro w nich się widzi przez te maleńkie otworeczki :-)
Sałatę i szczypior mogę jeść, więc pożarłam ale co to?!
Moja stara menażka z dzieciństwa pamiętająca wszystkie moje wyprawy z rodzicami pod namiot :-)
Menażka ma 41 lat, haha :-)
Codziennie pożeramy nieprzyzwoite ilości truskawek, prosto z krzaka, i czereśni, które dostajemy ciągle od dobrych sąsiadów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz