Życie miejskie: miliony ludzi, których dzieli wspólna samotność
Kolejny pochmurny dzień, więc postanowiłam się nieco rozerwać i wieczorkiem wziąć się za zrobienie czegoś smacznego na resztę tygodnia.
Upiekłam cudowne pachnące brownie z trzema gorzkimi czekoladami, do którego dodałam orzechy włoskie (namiętnie tłuczone tłuczkiem do mięsa z braku młotka), wierzch posypałam czarnymi porzeczkami, którem miała w lodówce zamrożone
Zdjęcie marne strasznie, siedziałam w piecu wraz z ciastem :-)
Zrobiłam też szybki chleb wieloziarnisty, który ciągle modyfikuję w zależności od tego jakie nasionka mam pod ręką. A że nagotowałam ogromną ilość ciecierzycy to szczodrze sypnęłam jej do mojego chleba. Dałam też trochę siemienia lnianego, maku i szarłatu. Wodę zastąpiłam zakwasem jęczmiennym, na żurek.
Przepyszny wyszedł mi ten zakwas, na targu kupiłam zwykły owies dla konia, zmieliłam grubo i tylko zalałam wodą i dodałam czosnek. Nie dodawałam chleba razowego, bo bez chleba też się pięknie kwasi :-) miał to być łagodny zakwas i taki też się zrobił.
Resztę ciecierzycy obtoczyłam w papryce wędzonej, pieprzu cayenne, tandori masala i soli.
Piekłam dłuuugo w piecu aż zrobiła się pysznie chrupiąca.
Na zimne wieczory, przy filmie, wreszcie jest jakaś zdrowsza przekąska :-).
Upiekłam maciupeńką dynię hokkaido, starłam skórkę z pomarańczy, i wyfiletowałam je. Wszystko podgotowałam w syropie z cukru, przetarłam przez sito i tak oto zrobił się niesamowicie pachnący dżemik :-)
Mój mały pomocnik, na pierwszy rzut oka widać, że pomagał w roztapianiu czekolady
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz