Odziedziczyłam po V. telefon,
Udało mi się do Niego jakoś zadzwonić z tego Szajsunga
pytam więc, na którą godzinę mam robić obiad, i o 17 dowiedziałam się, że przyjedzie za godzinkę.
Czekam, czeeeek i czekam, nie ma i nie ma, skręca mnie z głodu.
W końcu o 21 zadzwoniłam ponownie z pytaniem czy wszystko oki. więc mi mówi, ze przecież smsa wysłał.
Patrzę i rzeczywiście, jest sms :-)
sygnału chyba nie skojarzyłam. A tam smsek o treści: Zjem tu coś. Nie siedź głodna :-)
O ja durrrrrna!!! I głodna jak wilk,
pobiegłam pędem zjeść rosołek i w gęś wbić zęby :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz