Dzisiaj zrobiłam banalne tradycyjne lody waniliowe, ot takie zwykłe ucierane z kremówki, żółtek, cukru i laski.
I coś mnie podkusiło by zmienić smak na truskawkowy.
Przeliczyłam się nieco, okazało się, że truskawek mam niewiele, zaledwie 1 szklankę, i lody przybrały barwę starych, spranych gaci :-)
Najpierw dla V. nałożyłam, i tak się mi jakoś skojarzyło z częścią ciała, więc nałożyłam porzeczki maleńkie i postawiłam przy komputerze patrząc ukradkiem na reakcję :-)
Najpierw było zaskoczenie, potem wielki uśmiech
Moje przyprószone kakao
do zimnej kawy i lodów była jeszcze bardzo lekka i delikatna Malinowa pianka - he heee, cała blogosfera piecze ostatnio to ciasto :-)
Ciasto pyszne niezwykle, prawdziwe kruche rozpadające się i rozpływające w ustach i delikatna pianeczka z malinami. Samego ciasta kruchego zrobiłam o połowę mniej, i nie ucierałam na tarce, a rozwałkowałam cieniutko. Bardzo lubię mało ciasta, a dużo nadzienia :-) Typowe ciasto jakie kiedyś dawno temu jadłam u babci :-)
Wczoraj troszkę popadało i na zewnątrz znów panika, panowie ponownie zrobili wykop pod oknem. Tym razem starali się pokonać wodę cięższym i poważniejszym sprzętem sprowadziwszy ogromne urządzenie, które miało wypompować wodę.
Wykonali jeszcze głębszy podkop co się zakończyło całkowitym brakiem wody w kranach.
Zajrzałam na stronę wodociągów i kanalizacji i przeczytałam:
Miejsce prac :
ul. xxx- rejon przebudowy ulicy
Przyczyna prac :
Uszkodzenie wodociągu przez firmę wykonawczą
Skutki prac :
Brak wody
Przewidywana data i godzina zakończenia przerwy w dostawie wody:
13 sierpień 2014 do godz. 01:00
REWELACJA! Ciekawe co jutro będą kombinować skoro dzisiaj też przez chwilkę padało i znów zostało zalane całe osiedle.
Dzisiaj już zupełnie nie dało się przejść na drugą stronę ulicy, wyszłam wcześniej ale wrócić już nie dałam rady. Trzy razy obeszłam wszystko wokół i w żadnym miejscu nie dało się przekroczyć ulicy. Ludzie zrezygnowani, załamani krążyli razem ze mną. Lazłam wertepami błotno-gruzowymi, wszystko rozbabrane, rozkopy, rury i dziury, błocko po kolana, woda, nie było nawet gdzie postawić nogi by przejść, ale się udało w końcu przedostać do domu.
Budowlańcy zupełnie olali organizację ruchu dla pieszych, chociaż na początku starali się, wyznaczając nowe trasy przejść, obecnie jest wielki chaos i bałagan, jak to na budowie.
Jak wyszłam to poszłam na pocztę, uchychrawszy się przy tym przeokropnie,
(godzinę w obie strony) do nowej siedziby poczty, no nic mi nie pozostaje jak tylko tylko palnąć się w łeb czymś ciężkim i lepkim.
Bryłką błota na przykład. Pac, ciap!
Dobranioc
mam nadzieję, że efekt końcowy będzie wart tych męczarni mieszkańców...
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że nowy wygląd wynagrodzi te niedogodności, ale jak na razie to panowie nie zmieścili się z planach :-)
OdpowiedzUsuńdo końca lipca moja część alei miała być ukończona, a oni ciągle w błocie toną :-) Pozdrawiam serdecznie :-)