Jeżeli już o coś zabiegasz, idź na całego, w przeciwnym razie nawet nie zaczynaj
No śmiesznie może nazwałam moją wodę lecz zebrawszy trochę wiadomości w temacie do można tak to określić w skrócie.
Nie wszyscy wiedzą, że tak baaardzo polecana przez, pseudo guru fitnessowych i pseudo dietetyków, czysta woda wcale nie nawilża i w żadnym stopniu nie nawadnia organizmu, a zwyczajnie przepływa przez niego obojętnie bez wymarzonych efektów.
Człowiek się zadręcza i pijąc wodę nawet do 2 litrów dziennie, niektórzy heretycy i 3 potrafią wytrąbić :-)
Tylko, że organizm działa tak śmiesznie, iż płyn nawadniający MUSI mieć kolor, nieważne jaki - kolor MUSI być! Przezroczysta substancja przez organizm traktowana jest obojętnie.
Nie będę się zagłębiać w temat bo jest to dość złożony proces ale wniosek podaję skrótowo i to jest najważniejsze ;-P
Moja woda, zdrowa woda :-) ma jeszcze w składzie jeden magiczny składnik, a jest nim imbir :-) Przyspieszający metabolizm oraz działający rozgrzewająco, ot takie dwa w jednym ;-)
Prosto?! Prosto!
Więc potrzebujemy:
garść malin
i około 2cm imbiru, który kroimy w plasterki wcześniej obrawszy go :-)
Wszystko zalewamy gorącą wodą (u mnie to było około 700-800ml
po 20 minutach można już pić, napój zrobił się lóżowy i barrrdzo pikantny :-)
Moje maliny i imbir zalewam po trzykroć, nic to nie traci na właściwościach i wartości.
Kolor i smak jest ten sam :-)
Smacznego, polecam!
Tu malinki dodałam do filiżanki tak dla picu by ładny był obrazek :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz