W chmurny poranek słoneczne śniadanie :-)
w tym kubku to nie jakaś tam herbatka, prych,
to napój rozgrzewająco-pobudzający ciało oraz zmysły :-)
Dość ciepła woda, miód, kurkuma i wyciśnięty gruby plasterek świeżego imbiru.
Te białe owsiki pływające to właśnie TEN imbir, a nie robaki :-)
Śniadanie śniadaniem, a po chwili ciach mach i o 14 już jestem gotowa wskoczyć do autka i pozwolić się zawieźć do centruma ;-P
W centrumie jak to w centrumie jeszcze bardziej ponuro, mimo, że przyjechała przepiękna karuzela wiktoriańska, z powodu, której tu przybyłam chcąc porobić trochę fotek radosnym i rozbawionym dzieciom, na tym ustrojstwie. Niestety chętnych na przejażdżkę było brak :-)
Około godziny 16 pojawiło się jedno dziecko, podsłuchałam przypadkiem, że zziębnięty pan karuzelowy po pięciu godzinach oczekiwania doczekał się pierwszego dziecka, co nieco dziwne i niecodzienne bo karuzela jest bezpłatna :-)
renifery przyjechały
Obok, wyłoniwszy się z szarości krajobrazu, pyszniła się urocza choineczka
tu w bardziej komunistycznym otoczeniu ;-)
i bombeczka :-)
i bardzo szybko się ściemniło :-( i fotki nieostre :-(
takie tam zabawy czasem
a obok niedaleczko fontanka
a, tłem do zdjęć był nasz obiekt wstydu i hańby pajac kultury
brzydactwo jakich mało, nawet światełeczka mu nie pomogą :-)
bezwstydnie przypominać śmie budynek PZPRu ;-)
i nasze centrum handlu i rozpaczy ;-P
Sie zastanawiam, co za idiota popełnił nazwę tego kiosku, która kojarzy się każdemu z pobliskimi jeziorami. I zawsze trzeba tłumaczyć, że nie idzie się nad jezioro, a jedynie do sklepiku :-)
Sie zastanawiam, co za idiota popełnił nazwę tego kiosku, która kojarzy się każdemu z pobliskimi jeziorami. I zawsze trzeba tłumaczyć, że nie idzie się nad jezioro, a jedynie do sklepiku :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz