Rankiem się budzę i wita mnię, przez balkon kuchenny, widok lewitującej choinki,
oczy przecieram, rzeczywiście wisi :-)
Po wielkich bojach ze ścianami jest cegiełka gotowa, taaaa daaaam!
Wreszcie mam kuchnię :-)
Pierwsze pomieszczenie gotowe :-) i koty je przejęły.
Obok kota prawdziwa styrana cegła biała.
Dużo mam takich prawdziwych, ciężkich cegieł i bardzo bym chciała postawić je bokiem by tworzyły gustowny parapecik ;-P
No zobaczymy jak na razie są protesty, i tą jedną cegłę, wnoszę to znów wynoszę poza obręb mieszkalny :-)
W sypialni krata gotowa i panele czekają na swoją kolej.
Dzisiaj już przedpokój opanelowany został, reszta pomieszczeń czeka na lepsze czasy, znaczy mniej leniwe, a bardziej pracowite, haha! :-)
Późną nocą, w międzyczasie i w biegu skonstruowałam kokosanki i szarlotkę
wymyśliłam górę kwiatami obsypaną, ot tak na przekór pogodzie ;-)
Niestety ciasto wyrobione było przez zupełnie kogoś innego, skład też nieciekawy bo z proszkiem :-(
Projekt i wykonanie ciasta moje, tyle, że całość nieplanowanie się rozrosła urosła i zlała w nieciekawą maź, hy hyy!
Pyszne ponoć było.
Aaaa i foty już po ciumoku, z zachłannymi nożami i widelczykam,i nad głową machającymi robione :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz