Dostaliśmy od rodziny sporą ilość jabłek, niestety mimo, że prześliczne okazały się być zupełnie bez smaku, nie da się ich jeść w stanie surowym :-( I to z pewnością było powodem, dla którego zostaliśmy nimi tak hojnie obdarowani ;-)
Jabłka dość twarde i zupełnie niesoczyste, pozbawione konkretnego smaku i zapachu, ani słodkie, ani kwaśne. Kompot był bezsmakową ścierkową porażką, więc starłam się ratować jabłka przed porzuceniem ich :-)
2 duże jabłka
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1 łyżka masła
przyprawa do pierników (bez mąki w składzie) lub sam cynamon i kardamon
1 łyżka miodu
1 łyżka rumu
sok z cytryny
Aby nadać im wyrazistości nieco, wlałam na patelnię dwie łyżeczki oliwy z oliwek i kopiastą łyżkę masła, i ułożyłam cząstki obranych jabłek, oprószyłam delikatnie domową przyprawą do piernika.
Po 5 minutach przekręciłam jabłka na drugi bok i ponowiłam posypkę, dodałam 1 łyżkę miodu.
Kilka razy obróciłam podczas pieczenia aż cząstki jabłek zmiękły.
Dodałam, wcześniej namoczone, rodzynki, i jeszcze chwilkę dusiłam całość w miodowym bulgoczącym karmelu, skropiłam sokiem z cytryny, dolałam łyżkę rumu, jeszcze moment na patelni i już można wykładać i zajadać.
Jabłka takie doskonałe są do ryżu, lodów, naleśników lub solo. Zapach i smak obłędny, owoce nabrały wreszcie smaku, są kwaskowate i słodkie :-)
Jedyny plus tych jabłek w tym, że trzymały pięknie formę i się nie rozpaćkały na patelni,
we wcześniejszych moich próbach nie obierałam ich ze skórki, a pozbywałam się jej dopiero po usmażeniu.
Po 5 minutach przekręciłam jabłka na drugi bok i ponowiłam posypkę, dodałam 1 łyżkę miodu.
Kilka razy obróciłam podczas pieczenia aż cząstki jabłek zmiękły.
Dodałam, wcześniej namoczone, rodzynki, i jeszcze chwilkę dusiłam całość w miodowym bulgoczącym karmelu, skropiłam sokiem z cytryny, dolałam łyżkę rumu, jeszcze moment na patelni i już można wykładać i zajadać.
Jabłka takie doskonałe są do ryżu, lodów, naleśników lub solo. Zapach i smak obłędny, owoce nabrały wreszcie smaku, są kwaskowate i słodkie :-)
Jedyny plus tych jabłek w tym, że trzymały pięknie formę i się nie rozpaćkały na patelni,
we wcześniejszych moich próbach nie obierałam ich ze skórki, a pozbywałam się jej dopiero po usmażeniu.
bulgoczące na patelni
i gotowe :-)
Tutaj wersja z niewielką ilością cynamonu i majerankiem,
było też mniej masła za to więcej oliwy, i niecała łyżeczka miodu.
Pod koniec duszenia potraktowałam niewielką ilością soli i pieprzu ale naprawdę maleńko.
Są doskonałe do smażonych wątróbek drobiowych i barszczu, do kaczki i innych mięs pieczonych.
barszczyk zabielany mlekiem kokosowym,
puree ziemniaczane ze smażoną cebulką i skwarkami i jabłka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz