Kosmetycznie
To co nakładamy na siebie także wędruje w naszym wnętrzu, jest wchłaniane przez organizm i dostaje się do krwiobiegu, dlatego też powinno się ograniczyć całkowicie chemiczne kosmetyki ze szkodliwymi i niepotrzebnymi substancjami dlatego też niewiele zmieniłam w moich codziennych rytuałach.
Myjadła
Moje ulubione to z 70% zawartości lauru, i na tym można by zamknąć całą listę :-)
Kolejna rewelacja to czarne mydło afrykańskie Dudu Osun.
Świetnie oczyszcza, łagodzi podrażnienia i jest antyalergiczne.
Wszelkie szare mydła bez dodatków zapachowych z jak najkrótszym składem, a już najlepsze jest mydełko gospodarcze, które sami możemy zrobić z tłuszczów i wodorotlenku sodu.
Szampony
Najprostszy szampon:
szklanka wody+1łyżka sody oczyszczonej, wyszorować, spłukać i jako odżywkę zastosować szklankę wody z dwiema łyżkami octu jabłkowego (zamiennie z sokiem z cytryny) albo szklanka wody z 1/2 łyżeczki kwasu mlekowego.
Spłukać taką odżywką czyste włosy i już nic nie kombinować, nie spłukiwać wodą.
Oczywiście mydła naturalne też się doskonale na włosach sprawują :-)
Ale jeśli jesteśmy bardzo zacofani ;-P i nie wyobrażamy sobie mycia włosów bez piany to można zakupić dobry szampon, w Rossmannie, na przykład z Alterry i nawet odżywkę tej firmy dostaniemy.
Szyściki do zębów
Z past o dobrym składzie stale posiadam Ziaji dwie tubki, z szałwią (oczywiście bez fluoru) i Ziajka dla dzieci :-)
Przyjemny skład mają wszystkie pasty z Himalaya
Ta Himalaya ma najprzyjemniejszy skład, jest bardzo naturalna dlatego smakiem nie powala. Pasty z miętą dla mnie przesadnie miętowe :-)
Wszystkie wymienione czyścidła stosuję naprzemiennie.
Toniki
Jako toniki najlepsze są hydrolaty. bardzo lubię z lipy, aloesowy, z róży damasceńskiej, nie pogardzę też tym z zielonej herbaty, lawendy lub oczaru.
Oleje w miejsce kremików
U mnie króluje aktualnie olej kokosowy tłoczony na zimno, który robi też za wcierkę do włosów i balsam do ciała.
Porzucić należy wszelkiej maści kremy, kremiki, serumiki, emulsje i inne badziewia na rzecz cudów natury ;-)
Cudowność nad cudownościami to oleje tłoczone na zimno, żaden kremik im nie dorówna :-) nie ma szans!
Olejów jest taka masa, że nie sposób ich wszystkich wymienić.
I ekologiczny olej arganowy o specyficznym zapachu koziego zadka, im bardziej pachni kuperem tym lepszy olej, jeśli się trafi bezzapachowy to możesz nim posmarować pietę, twarzy oszczędź tej tortury, najpewniej agran w nim nie zagościł. Musi walić kozią dupą i już! ;-
Jak mi się przypomni to sięgam po olej z pestek róży piżmowej ale argan jest najlepszy :-)
Peeling do ciała
Wszyscy się podniecają peelingiem z kawy, no ładnie pachnie ale wolę dużo bardziej spektakularne efekty oraz posiadać czystą łazienkę i wannę :-)Kocham moją rękawicę z surowego jedwabiu, popularnie zwaną Kessa.
Od 15 lat jestem szczęśliwą posiadaczką jednej rękawiczki, która nic nie straciła ze swoich właściwości, a peelinguje jak szalona. I najważniejsze - nie traci się życia na ciągłe tarcie.
To jest szybki zabieg, przelecieć po skórze heblem do czerwoności i gotowe! :-) . I co najważniejsze nie wydałam ani grosika na peelingi, które nic nie wnoszą albo bardzo niewiele.
To jest mega moc, bez żadnych środków myjących ściera nieziemsko i nie robi tego bez efektów, a efekty można są na dnie wanny w postaci zrolowanej skóry "podziwiać" ;-P
Po myciu woskowanie i potrzebna jest tylko woda i kwas mlekowy,
dla słabeuszy 20% kwachu, ja leję 50% i jest meeega moc, mega, i działa nieziemskie cuda.
Jak już się wywleczemy z kąpieli rozprowadzamy wodę z kwasem po całym ciele, będzie szczypać nieziemsko, ale da się wytrzymać tylko nie można się płukać, po chwili to minie :-)
Uwaga szczypie w tyłek i nie tylko ;-P Potem jak ktoś lubi się przemęczać można się wysmarować tłuszczem kokosowym, mnie się zazwyczaj nie chce, tylko stopy przejadę i gotowe, po co się męczyć :-) Zawsze zadziwiały mnie kobiety, które po każdej kąpieli potrafią się smarować, smarować i smarować, masakra jakaś, szkoda życia!
Dezodoranty
Ciekawą propozycję ma Alterra, to cudeńko można zakupić za całe 8,99zł w Ross. Skład wspaniały i naturalny, zapach idealny na lato, bardzo świeży, lekki, przebija cytryna, cytronela, grejpfrut. Mnie się kojarzy z ostrym morskim wiatrem w słoneczny dzień w Sopocie :-)
A własnorobny dezodorant to całe 2 minuty roboty i mamy gotowy produkt najwyższej jakości, który uzupełnia magnes w organizmie :-)
Jego podstawa to chlorek magnezu i woda.
Równe objętości obu składników, wolę mocniejszą wersję czyli daję 100ml wody i do tego 100ml chlorku magnezu. Dla większej radości dołożyłam ciut zapachu, po dwie kropelki olejku geranium, 2 krople olejku grejpfrutowego i 3 olejku cyprysowego. Przelewam do szklanej buteleczki ze spryskiwaczem i gotowe! Plastikowy pojemniczek z psikaczem też można użyć do tego płynu, nic się z nim złego nie stanie.
Słabsza wersja: 100ml wody, 50ml chlorku magnezu.
By magnez szybciej mógł się wchłonąć aplikujemy go spryskując nadgarstki, zgięcia łokcia oraz pachy :-) rozcieramy i wcieramy by nie spłynął na podłogę, klawiaturę albo suknię jak ktoś łazi w sukni. Myjemy dłonie, to ostrzeżenie dla osób, które tak jak jak ciągle pakują łapska do paszczy i je liżą. Jeśli chlapnie się płynem na ranę, skaleczenie lub kocie zadrapnięcie to będzie baaardzo bolić, no szczypać będzie :-)
Dezodorant o stałej konsystencjipotrzebna będzie soda oczyszczona, olej kokosowy, skrobia ziemniaczana.
1/4 szklanki sody
1/4 szklanki maki kartoflanej
5 łyżek oleju kokosowego, zmieszać dokładnie, przełożyć do szklanego naczynia.
Aplikować nabierając nieco mazidełka na palce i rozsmarowywać pod pachą albo nawet pod dwiema pachami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz