Obserwowałam jak to koty nie znoszą upałów.
Ano, bardzo nie znoszą ;-P
Najlepsze pozycje do nie znoszenia są na plecach i w pudełku, lecz nie wiedzieć czemu lepiej upały są nieznoszone w pudełku stojącym, w pionie, w poziomie widać, że system chłodzenia i wentylowania nie działa w odpowiedni sposób.
To spojrzenie mówi samo za siebie:
idź se, nie pacz, jak paczysz to mi cieplej się robi od tego paczenia, sio ode mnie!!! :-P
Z tego wszystkiego, znaczy z upału, coś mi się w głowę zrobiło i poszłam przerobić ogórki bez skórki, takie ogórki bez ubrania chłodniejsze mi się zdały :-)
Moje golaski w niewoli słoika.
Pana Słoika :-)
Pana Słoika :-)
Pamiętacie Słoika, który mówi? :-)
Wczoraj w godzinach późno nocnych, gdy ciut zimniej się zrobiło poczyniłam mięcho.
Szponder bardzo ładny kupiłam i go usmażyłam, potem w grzybkach poddusiłam,
i jest idealny :-)
Podwójnie palma mi odwaliła, wszystko z powodu afrykańskich upałów oczywista,
no i zapomniałam, że kwiaty za oknem należy podlewać dwa razy dziennie,
ale jak zwykle coś mi się poprzestawiało i kwiaty co dwa dni podlać zaczęłam, no i uschło im się na pieprz. Dlatego z samych czubków, które się zachowały, zerwałam kwiateczków kilka, al;e kwiatki jak to kwiatki, długo nie postoją już je łakomy kocur szarie okrutnie, wrrrr.
no i zapomniałam, że kwiaty za oknem należy podlewać dwa razy dziennie,
ale jak zwykle coś mi się poprzestawiało i kwiaty co dwa dni podlać zaczęłam, no i uschło im się na pieprz. Dlatego z samych czubków, które się zachowały, zerwałam kwiateczków kilka, al;e kwiatki jak to kwiatki, długo nie postoją już je łakomy kocur szarie okrutnie, wrrrr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz